Post napisałam już wcześniej, ale miałam straszne problemy z bloggerem. Nie mogłam go po prostu dodać. o:
Aż wstyd się przyznać, ale
skończyłam czytać tę książkę na początku września. W sierpniu kupiłam ją mojemu
chłopakowi na urodziny i kiedy tylko skończył, czym prędzej zabrałam się do
czytania. Przeczytałam ją dawno, ale jeszcze o niej nie pisałam.
Ilość stron: 339
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stephen King. Jest ktoś taki kto go
nie kojarzy? Nie zna? No na pewno nie. A jeśli nie, to mógłby zostać
wyśmiany. W owym czasie, kiedy kupowałam Joylanda jeszcze było o nim
dosyć głośno. Najnowsza powieść pisarzy! Tego jeszcze nie było! I coś w
tym jest. Bo w swojej najnowszej książce Stephen King sprzedaje nam ... zabawę.
Cóż, samo nazwisko do czegoś zobowiązuje. Jak King to king!
.
Panie i Panowie, witamy, na karuzelę
zapraszamy, szybko, raz-dwa, spieszcie się, bo lato nie trwa wiecznie,
ruszajcie w przestworza, gdzie ptaki szybują, a widoki czarują, tu zabawa się
zaczyna, chodźcie, wsiadajcie na Spina.
Zatem Panie i Panowie, zapraszamy w głąb lektury!
Na początku, od razu napiszę, że
książkę czytało się błyskawicznie: to już wiele o niej mówi. Aczkolwiek nie
traktuję tej książki jako horroru. Myślę, że przeważa tu obyczaj i doza
kryminału. Mamy nadprzyrodzone moce, wesołe miasteczko, złamane serce i nową
miłość. Zapomniałam, że mamy też zagadkę. Na pierwszy rzut oka, ta kompozycja
nie pachnie horrorem, chociaż po przeczytaniu opisu z tyłu okładki można
pomyśleć o tym gatunku. Mistrz horroru pokazał nam się z drugiej strony.
Ciepła, wzruszająca powieść.
Devin Jones snuje opowieść swojej
przeszłości. Razem z nim wracamy do jego studenckich czasów, kiedy jako
dwudziestojednoletni chłopak postanowił dorabiać w lunaparku. Joyland ma być
też kuracją dla złamanego serca chłopaka. Pierwszej miłości się nie zapomina,
ale mimo wszystko park rozrywki zdecydowanie odwraca jego uwagę od
niespełnionej miłości. Jones pragnie rozwiązać zagadkę niewyjaśnionego
morderstwa, a w między czasie na horyzoncie pojawia się nowy romans. Warto
wspomnieć też o chorym chłopcu z nadopiekuńczą matką. Jak Jones wpłynie na życie
Mike? A jak Mike wpłynie na życie Jonesa?
Ogólnie książkę oceniam bardzo
pozytywnie, nie z perspektywy jakoby to był horror. Fantastyka, moce
nadprzyrodzone w Joylandzie są, co prawda, trochę mało rozwinięte. To
może nie spodobać się wielkim fanom Kinga, jak sądzę. Ale mi nie, bo ja
czytałam dobrą powieść obyczajową. ;) Wspomnę jeszcze tylko, że każda strona
emanuje uczuciami bohatera. King obdarzył Devina Jonesa emocjonalnością i
szczerością. Zaczynamy wierzyć, że opowiadana historia jest jak najbardziej
prawdziwa. Mi się ten klimat podobał.
To chyba wszystko co chciałam wam
przekazać, w tej mojej brzydko złożonej recenzji. Jak już wspomniałam, książka
prezentuje inną stronę naszego Mistrza. Ja osobiście bardzo paliłam się do jej
przeczytania. A na koniec dodam, że to był udany prezent urodzinowy, który
nakarmił wilka, a i owca została cała. ;)
Być może będziesz w szoku, ale nie czytałam jeszcze żadnej jego książki, aczkolwiek znam go (nie możesz mnie wyśmiać! ;)) Myślę, że warto w końcu zapoznać się z jakąś lekturą tego pisarza. Na półce mam tylko "Miasteczko Salem". Nie ukrywam jednak, że bardziej ciekawi mnie "Joyland". Koniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńNiestety fanką Kinga nie jestem, zraziłam się do niego zbyt wiele razy :) ale cieszę się, że na Tobie powieść zrobiła dobre wrażenie :)
OdpowiedzUsuńTwórczość Kinga wciąż przede mną:)
OdpowiedzUsuńCzytałam jak dotąd tylko dwie powieści Kinga i obie ogromnie mi się podobały, więc myślę, że z pewnością dam jeszcze szansę którejś z jego książek, choć póki co polują akurat na "Misery" :)
OdpowiedzUsuń