piątek, 8 listopada 2013

Stephen King - "Joyland"


 Post napisałam już wcześniej, ale miałam straszne problemy z bloggerem. Nie mogłam go po prostu dodać. o:

Aż wstyd się przyznać, ale skończyłam czytać tę książkę na początku września. W sierpniu kupiłam ją mojemu chłopakowi na urodziny i kiedy tylko skończył, czym prędzej zabrałam się do czytania. Przeczytałam ją dawno, ale jeszcze o niej nie pisałam.


Ilość stron: 339
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Stephen King. Jest ktoś taki kto go nie kojarzy? Nie zna? No na pewno nie. A jeśli nie, to mógłby zostać wyśmiany. W owym czasie, kiedy kupowałam Joylanda jeszcze było o nim dosyć głośno. Najnowsza powieść pisarzy! Tego jeszcze nie było! I coś w tym jest. Bo w swojej najnowszej książce Stephen King sprzedaje nam ... zabawę. Cóż, samo nazwisko do czegoś zobowiązuje. Jak King to king!

.
Panie i Panowie, witamy, na karuzelę zapraszamy, szybko, raz-dwa, spieszcie się, bo lato nie trwa wiecznie, ruszajcie w przestworza, gdzie ptaki szybują, a widoki czarują, tu zabawa się zaczyna, chodźcie, wsiadajcie na Spina. Zatem Panie i Panowie, zapraszamy w głąb lektury!

Na początku, od razu napiszę, że książkę czytało się błyskawicznie: to już wiele o niej mówi. Aczkolwiek nie traktuję tej książki jako horroru. Myślę, że przeważa tu obyczaj i doza kryminału. Mamy nadprzyrodzone moce, wesołe miasteczko, złamane serce i nową miłość. Zapomniałam, że mamy też zagadkę. Na pierwszy rzut oka, ta kompozycja nie pachnie horrorem, chociaż po przeczytaniu opisu z tyłu okładki można pomyśleć o tym gatunku. Mistrz horroru pokazał nam się z drugiej strony. Ciepła, wzruszająca powieść.

Devin Jones snuje opowieść swojej przeszłości. Razem z nim wracamy do jego studenckich czasów, kiedy jako dwudziestojednoletni chłopak postanowił dorabiać w lunaparku. Joyland ma być też kuracją dla złamanego serca chłopaka. Pierwszej miłości się nie zapomina, ale mimo wszystko park rozrywki zdecydowanie odwraca jego uwagę od niespełnionej miłości. Jones pragnie rozwiązać zagadkę niewyjaśnionego morderstwa, a w między czasie na horyzoncie pojawia się nowy romans. Warto wspomnieć też o chorym chłopcu z nadopiekuńczą matką. Jak Jones wpłynie na życie Mike? A jak Mike wpłynie na życie Jonesa?

Ogólnie książkę oceniam bardzo pozytywnie, nie z perspektywy jakoby to był horror. Fantastyka, moce nadprzyrodzone w Joylandzie są, co prawda, trochę mało rozwinięte. To może nie spodobać się wielkim fanom Kinga, jak sądzę. Ale mi nie, bo ja czytałam dobrą powieść obyczajową. ;) Wspomnę jeszcze tylko, że każda strona emanuje uczuciami bohatera. King obdarzył Devina Jonesa emocjonalnością i szczerością. Zaczynamy wierzyć, że opowiadana historia jest jak najbardziej prawdziwa. Mi się ten klimat podobał.

To chyba wszystko co chciałam wam przekazać, w tej mojej brzydko złożonej recenzji. Jak już wspomniałam, książka prezentuje inną stronę naszego Mistrza. Ja osobiście bardzo paliłam się do jej przeczytania. A na koniec dodam, że to był udany prezent urodzinowy, który nakarmił wilka, a i owca została cała. ;) 

4 komentarze:

  1. Być może będziesz w szoku, ale nie czytałam jeszcze żadnej jego książki, aczkolwiek znam go (nie możesz mnie wyśmiać! ;)) Myślę, że warto w końcu zapoznać się z jakąś lekturą tego pisarza. Na półce mam tylko "Miasteczko Salem". Nie ukrywam jednak, że bardziej ciekawi mnie "Joyland". Koniecznie muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety fanką Kinga nie jestem, zraziłam się do niego zbyt wiele razy :) ale cieszę się, że na Tobie powieść zrobiła dobre wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twórczość Kinga wciąż przede mną:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam jak dotąd tylko dwie powieści Kinga i obie ogromnie mi się podobały, więc myślę, że z pewnością dam jeszcze szansę którejś z jego książek, choć póki co polują akurat na "Misery" :)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz - dziękujemy :)