Zdarza się, że biegnąc w wyścigu zwanym jako życie gdzieś po drodze gubisz swoje "ja".
Czy to dobre zdanie na początku? Może. Czy wyraża to co czuję?
I znowu, może.
Po każdej burzy przychodzi słońce, a w deszczu może pojawić się nawet tęcza. Wiem, wiem, ja to wszystko wiem, ale co z tego jak wdrażanie tego w codzienność jakoś słabo mi wychodzi. Ale staram się. Powiedzmy, że to mnie usprawiedliwia.
To wszystko jest też trochę jak domino. Kiedy przewróci się pierwsza kostka, złamiesz się i sam sprawisz, że poleci następna, i następna, i kolejna... Tak, bez sensu. Ale to, że coś jest bez sensu nie znaczy, że nie mogę o tym napisać. Szczególnie tutaj, w internecie, kiedy jestem anonimowa, a pierwszy lepszy czytelnik po przeczytaniu pierwszej linijki myśli sobie, że wie co jest dalej i rozhisteryzowaną nastolatkę rzucił chłopak i biedna się chyba zabije. Jeśli doczytałeś do tego momentu, to już Ci gratuluję bo jesteś jedną na pięć osób, które to czyta, a nie od razu zjeżdża do komentarzy, żeby napisać "wszystko będzie dobrze, ojeeej przykro mi. ;c" Ale to nie tak. Mam najcudowniejszego chłopaka na świecie, trochę znajomych, dobrze się uczę, rozwijam, sratatatata, itd. I mimo tego, czego niektórzy mogliby mi pozazdrościć (z wyjątkiem chłopaka, sama sobie bym raczej niczego nie zazdrościła) to to jest takie ych. Brakuje mi powodu, z jakiego mogłabym być z siebie dumna. Brakuje mi takiego zastrzyku pozytywnej energii i pewności siebie. Wyżej dupy nie podskoczę, ale może wtedy poczułabym się bardziej wartościową osobą? Co prawda, mogę próbować i wystawiać się na ośmieszenie. Pff.
Żyj sobie człowieku w świecie pełnym egoistów, aż w końcu sam się taki staniesz. A jak chcesz mieć miękkie serce, to lepiej zrób coś żeby mieć twardą dupę. Olej wszystko i wszystkich. Bo ludzie przychodzą i odchodzą. I ranią. Kiedyś będziesz miał ich tylko w znajomych na fejsie, a na ulicy nie powiecie sobie nawet "cześć". I co, teraz do tego mamy się przystosowywać?
Dobra kończę, bo i tak nie chce wam się tego czytać, a jak będzie jeszcze dłuższe to już w ogóle odstraszy na pierwszy rzut oka. A i tak, wszystko będzie dobrze, za kilka postów przeczytacie o tym jak rzygam tęczą i prawię morały o tej przepięknej nadziei. Tak.
Cieszmy się życiem póki je mamy, bo i tak wszyscy kiedyś umrzemy.
Pozdrawiam.