czwartek, 24 października 2013

Everybody hurts.



Zdarza się, że biegnąc w wyścigu zwanym jako życie gdzieś po drodze gubisz swoje "ja".
Czy to dobre zdanie na początku? Może. Czy wyraża to co czuję?
I znowu, może.



Po każdej burzy przychodzi słońce, a w deszczu może pojawić się nawet tęcza. Wiem, wiem, ja to wszystko wiem, ale co z tego jak wdrażanie tego w codzienność jakoś słabo mi wychodzi. Ale staram się. Powiedzmy, że to mnie usprawiedliwia.
To wszystko jest też trochę jak domino. Kiedy przewróci się pierwsza kostka, złamiesz się i sam sprawisz, że poleci następna, i następna, i kolejna... Tak, bez sensu. Ale to, że coś jest bez sensu nie znaczy, że nie mogę o tym napisać. Szczególnie tutaj, w internecie, kiedy jestem anonimowa, a pierwszy lepszy czytelnik po przeczytaniu pierwszej linijki myśli sobie, że wie co jest dalej i rozhisteryzowaną nastolatkę rzucił chłopak i biedna się chyba zabije. Jeśli doczytałeś do tego momentu, to już Ci gratuluję bo jesteś jedną na pięć osób, które to czyta, a nie od razu zjeżdża do komentarzy, żeby napisać "wszystko będzie dobrze, ojeeej przykro mi. ;c" Ale to nie tak. Mam najcudowniejszego chłopaka na świecie, trochę znajomych, dobrze się uczę, rozwijam, sratatatata, itd. I mimo tego, czego niektórzy mogliby mi pozazdrościć (z wyjątkiem chłopaka, sama sobie bym raczej niczego nie zazdrościła) to to jest takie ych. Brakuje mi powodu, z jakiego mogłabym być z siebie dumna. Brakuje mi takiego zastrzyku pozytywnej energii i pewności siebie. Wyżej dupy nie podskoczę, ale może wtedy poczułabym się bardziej wartościową osobą? Co prawda, mogę próbować i wystawiać się na ośmieszenie. Pff.
Żyj sobie człowieku w świecie pełnym egoistów, aż w końcu sam się taki staniesz. A jak chcesz mieć miękkie serce, to lepiej zrób coś żeby mieć twardą dupę. Olej wszystko i wszystkich. Bo ludzie przychodzą i odchodzą. I ranią. Kiedyś będziesz miał ich tylko w znajomych na fejsie, a na ulicy nie powiecie sobie nawet "cześć". I co, teraz do tego mamy się przystosowywać?

Dobra kończę, bo i tak nie chce wam się tego czytać, a jak będzie jeszcze dłuższe to już w ogóle odstraszy na pierwszy rzut oka. A i tak, wszystko będzie dobrze, za kilka postów przeczytacie o tym jak rzygam tęczą i prawię morały o tej przepięknej nadziei. Tak.
Cieszmy się życiem póki je mamy, bo i tak wszyscy kiedyś umrzemy.
Pozdrawiam.

4 komentarze:

  1. Przeczytałam wszystko i nie miałam dosyć, bo czułam się, jakbym czytała o sobie. Z jednym wyjątkiem: nie widzę siebie w przyszłości, rzygającej tęczą. Mój 'depresyjny' stan utrzymuje się od dłuższego czasu i jak na razie nie widzę jego końca. Napiszę Ci "będzie dobrze", ale to tylko puste słowa. No i jest jeszcze jedno; w niektórych przypadkach nie będzie dobrze.
    Zresztą życie jest krótkie i nie warto marnować go na zamartwianie się. Podobno znacznie lepiej jest rzygać tęczą dalej niż się widzi, aniżeli siedzieć i myśleć, jak to wszystko jest pozbawione sensu i bezcelowe.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jakie to miłe, że dotrwałaś do końca.
      Zgadzam się z Tobą, lepiej rzygać tęczą dalej niż się widzi... Chociaż czasem się niestety nie da. Ale jesteśmy tylko ludźmi. Ludźmi, którzy czują i nie zawsze muszą się śmiać.
      Tak, trzeba sobie powtarzać: "kto da radę jak nie ja?".
      Pozdrawiam i powodzenia w przezwyciężeniu tego stanu. :)

      Usuń
  2. jak wspaniale piszesz aż chce się czytać wszystko ! :)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz - dziękujemy :)